Czasem warto je poznać. Te historie.
Pan Leon. Mężczyzna w sile wieku. Z uporządkowanym życiem. Z rodziną. Choroba zżerała go od kilku lat. Rak dotknął części ciała istotnej dla mężczyzn. Niestety wstyd przed lekarzem spowodował, że proces leczenia rozpoczął się zdecydowanie za późno. Ten wstyd pozwolił rozwijać się chorobie, która nie tylko odebrała panu Leonowi część życia, ale sprawiła, że jego cierpienie stało się istną gehenną. Zazwyczaj na wizytę lekarza z Hospicjum chwilę trzeba zaczekać. Ale u pana Leona trzeba było być natychmiast. Konsultacja chirurgiczna, oczyszczenie ran, telefon do psychologa, żeby przyjechał i wsparł całą rodzinę. Wolontariusz zawiózł specjalistyczny sprzęt i opatrunki z naszej hospicyjnej apteki. Wszystko po to, żeby dziś, jutro może pojutrze było trochę łatwiej, trochę lepiej.
Joanna miała 45 lat, kiedy w progi jej życia zawitał gość. Ani spodziewany, ani miły. Rozgościł się najpierw w jej piersi a potem w kościach. Próby wyjaśnienia, że to nie czas na takie wizyty, i że w ogóle nie jest mile widziany, przez lata nie przynosiły skutku.
Nie zdążyliśmy się pożegnać.
Joanna powraca jednak do Naszego Hospicjum. Czasem ma na imię Teresa, czasem Wanda. Czasem jest troszkę starsza, jednak aż nazbyt często młodsza. Czasem płacze. Czasem jest z kimś.